PLATFORMY / STATKI

"PRACA ZA GRANICĄ" - ARTYKUŁ

Europejskim potentatem naftowym i głównym dostawcą drogocennej cieczy na rynki UE (i nie tylko) jest Norwegia. Okręgi Rogaland i Hordaland oraz ich największe miasta, Stavanger i Bergen, to najprężniej rozwijające się rejony kraju wikingów - właśnie dzięki przemysłowi naftowemu. W branży naftowej w Europie mocną pozycję zajmują również Wyspiarze: portowe miasto Aberdeen w Szkocji uznawane jest za europejską stolicę ropy. Należące do Norwegii i Wielkiej Brytanii morskie złoża "czarnego złota" są rozległe i intensywnie eksploatowane, co wiąże się z dużym zapotrzebowaniem na pracowników.

Poszukiwany, poszukiwana

Największe szanse na zatrudnienie w sektorze naftowym mają osoby z wyższym wykształceniem technicznym: geolodzy, geofizycy, chemicy, elektrycy, ślusarze, spawacze, mechanicy, malarze przemysłowi itp. Jednak nie samym wierceniem człowiek żyje. Platforma musi być jednostką samowystarczalną, dlatego nie obejdzie się bez personelu pomocniczego: kucharzy, piekarzy, cateringowców czy pielęgniarzy. Aby otrzymać zatrudnienie, dobrze jest mieć kilka lat doświadczenia w pracy na statkach lub w przemyśle stoczniowym, ale nie jest to konieczne. Poza tym należy mieć ukończone 18 lat, być okazem zdrowia i bardzo dobrze posługiwać się angielskim. W tym języku porozumiesz się bez problemu również w Norwegii, ale tamtejszy urząd pracy (NAV) zaleca, by osoby planujące wyjazd zarobkowy rozpoczęły naukę norweskiego jeszcze w swoim kraju. Co, gdy nie masz kierunkowego wykształcenia? Jeśli masz doświadczenie jako marynarz, możesz próbować swoich sił w charakterze tzw. roustabout, czyli pomocnika. To najniższe stanowisko na platformie, ale nie pozbawione możliwości (szybkiego) awansu. Język obcy oczywiście musisz znać - jak wszyscy.

Pokazać język. Odkaszlnąć

Każdy, kto chce pracować na platformie, musi przejść odpowiednie badania. Obejmują one m.in. analizę moczu, pomiar wzrostu i wagi, ciśnienia krwi, badanie wzroku, słuchu, wydolności płuc itp. Niekiedy wykonuje się też test na obecność narkotyków w organizmie. Gdzie zrobić takie badania? Tu sprawa trochę się komplikuje. Jeśli masz zamiar zaciągnąć się na platformę brytyjską, musi zbadać cię lekarz posiadający akredytację UKOOA (United Kingdom Offshore Operators Association), czyli Brytyjskiego Stowarzyszenia Operatorów Morskich. Listę takich lekarzy znajdziesz na stronie Figurują na niej nazwiska trzech medyków z Polski (Gdynia). Koszt badania i wystawienia świadectwa wynosi ok. 400 zł.

Jeżeli jednak bardziej ciągnie cię do Norwegii, pozostaje ci wizyta u lekarza (dowolnego internisty) już tam, na miejscu, lub nieco bliżej, np. w Niemczech Niestety żaden lekarz Polak nie został upoważniony przez norweski Krajowy Związek Przemysłu Naftowego (OLF, Oljeindustriens Landsforening) do badania kandydatów na platformy. Norweskiemu medykowi zapłacisz, bagatela, jakieś 1 tys. koron (445 zł). Adresy lekarzy znajdziesz w miejscowej „panoramie firm". Uwaga! Świadectwo brytyjskie (UKOOA Medical) honorowane jest tylko na wodach brytyjskich, natomiast norweskie (OLF Medical) - i na norweskich, i na brytyjskich. Oba dokumenty zachowują ważność przez dwa lata, później trzeba je odnawiać (na koszt pracodawcy).

Drogie BHP

Lekarz stwierdził, że jesteś zdrowy. Co dalej? Czeka cię jeszcze obowiązkowy kurs bezpieczeństwa BOSIET (Basic Offshore Safety Induction & Emergency Training), zwany też Survival Course. Nauczą cię, jak udzielać pierwszej pomocy, gasić pożary czy ewakuować się z tonącego helikoptera i przeżyć w lodowatej wodzie. Brytyjski BOSIET trwa 2-3 dni i kosztuje całe 500-600 funtów (2,4-2,9 tys. zł). Bardziej wymagający norweski "survival" to pięć dni treningu i ok. 12 tys. koron (5,3 tys. zł) do zapłaty. Kursy ważne są przez cztery lata. Po ich upływie trzeba zrobić (zwykle jednodniowy) tzw. refresher, czyli kurs uaktualniający. Niestety jedyny dostępny w Polsce BOSIET przyda ci się tylko na Bałtyku, co oznacza, że na właściwy kurs (prowadzony w języku Szekspira) musisz zapisać się w Norwegii lub Anglii. Gdzie? Adresy znajdziesz w ramce. Ważne - wiele ośrodków szkoleniowych w UK prowadzi kursy honorowane przez Norwegów. Niejedna firma brytyjskiego sektora naftowego od kandydatów na stanowisko roustabouta wymaga też odbycia Greenhand Course, przysposabiającego do zawodu sygnalisty-hakowego. Koszt - 1 tys. funtów (4,8 tys. zł), czas trwania - pięć dni.

Doświadczeni nie płacą

Kandydaci do pracy na platformie mają często dylemat: płacić za badania i kursy z własnej kieszeni przed poszukiwaniem pracy czy szukać jej od razu, licząc na to, że pracodawca pokryje koszty? Podpowiadamy: jeśli jesteś doświadczonym fachowcem i możesz być cennym nabytkiem dla firmy, ślij zgłoszenia od razu. Pracodawca opłaci ci wtedy kursy i wyśle na badania do "swoich" lekarzy. Jeżeli jednak nie masz konkretnej specjalizacji, musisz zorganizować wszystko sam, żeby (znacznie) zwiększyć swoje szanse. Pamiętaj jednak, że takie certyfikaty nie gwarantują ci pracy.

Jak tam jest?

Czas pracy wynosi 12 godzin na dobę w systemie zmianowym (najczęściej 7-19, 19-7). Dni wolnych brak. System pracy można określić następująco: 2/2, 2/3 lub 4/4 - cyfry odpowiadają liczbie tygodni spędzonych na platformie i w domu. Do pracy lata się helikopterem. Warunki pogodowe są niesprzyjające, szczególnie zimą (mróz, śnieg, sztormy). Częściowo rekompensują je takie udogodnienia, jak dostęp do Internetu, kablówka, bilard, sauna czy siłownia.

Co z tą kasą?

Roustabouts (pomocnicy) zarobią ok. 20-25 tys. funtów (96-120 tys. zł) rocznie. Płaca doświadczonego geologa nierzadko sięga 60 tys. funtów (290 tys. zł) rocznie. Bajońskie sumy otrzymują natomiast inżynierowie ze specjalistycznym doświadczeniem od 10 lat wzwyż - mogą oni zainkasować nawet 500 funtów (2,4 tys. zł) dziennie. Wypłatę możesz otrzymywać co miesiąc (nawet gdy przebywasz w domu) albo pobierać wynagrodzenie za dzień pracy spędzony na platformie.
Przerwy w pracy są wówczas niepłatne. 

 


Powered by dzs.pl & Hosting & Serwery